Prezentów ciąg dalszy. Na razie nie zdradzam dla kogo, bo nie chcę zepsuć niespodzianki:) Zupełnie nie wiedziałam, co z tego wyjdzie, bo zaczęło się od kawałka tkaniny w folkowym stylu i wiedziałam, że chcę pobawić się w English Paper Piecing wykorzystując powtarzalność wzoru i stworzyć taki mini kalejdoskop. Najpierw powstały kalejdoskopowe aplikacje, a dopiero później wymyśliłam "obudowę". Tak właśnie uszyłam okładkę na notatnik formatu A4, podkładkę pod kubek/czajniczek i piórnik.
EPP to chyba najżmudniejsza technika, jaką miałam przyjemność praktykować, ale też efekty są znacznie lepsze, niż zwykłe zszywanie maszynowe, zwłaszcza, gdy liczy się precyzja. Na zdjęciu poniżej w trakcie pracy (jeden z trójkątów źle ustawiony - ups;). Największej z rozet nie użyłam na razie do niczego, za to uszyłam inną (z sześciu deltoidów), z której później powstała podkładka. 

Do rozet doszyłam ręcznie tą samą techniką paski.


Aplikacje zaprasowałam, podkleiłam flizeliną i naszyłam na przepikowany quilt.


Gotowy przód...

i tył okładki:

Wnętrze okładki - po obu stronach dwie dodatkowe kieszonki na notatki. Je również podkleiłam flizeliną, żeby się nie rozciągały (zwłaszcza ta cięta ze skosu).


Podkładka:

Wierzch i wnętrze piórnika w trakcie szycia:


No i gotowy piórnik z przodu...


...w środku...

...i z tyłu.

Szycie piórnika tak mi się spodobało, że chyba uszyję jakiś dla siebie. Może tylko na razie bez EPP, bo tak mnie wymęczyło, że chyba na kilka miesięcy mam spokój;)
Witam Was przedświątecznie po długiej przerwie. Nic tak nie motywuje do robienia czegokolwiek, jak deadline. Świadomość, że trzeba się spieszyć z prezentami jest silniejsza nawet od braku czasu i od Wielkiego Twórczego Kryzysu;) Uszyłam bieżnik, który miałam w planach już na zeszłoroczne Święta. Poza tym nie chciałam, aby tkaniny kupione rok temu musiały leżakować jeszcze przez cały następny rok.

Top quiltu uszyłam z tkanin ze złotym nadrukiem i połączyłam z solidem w kolorze głębokiej czerwieni. W końcu jak Święta, to trzeba na bogato :D


Bieżnik ma wymiary 94cm x 34cm. Powstał z trójkątów prostokątnych równoramiennych.
Oczywiście skorzystałam ze sztuczek, które ułatwiają pracę przy HST. Poniżej kilka zdjęć od kuchni.

Zaczęłam od niezwykle zaawansowanego technicznie projektu (czyli zeszyt w kratkę + pisaki) i obliczeń ile i czego (jak zwykle planowanie cięcia i szycia tak, żeby się za bardzo nie zmęczyć). Spostrzegawczy Czytelnik zauważy, że efekt końcowy różni się nieco od projektu, a użytych materiałów jest dwa razy więcej niż potrzeba, a to dlatego, że bieżnik powstał w dwóch identycznych egzemplarzach.


A tutaj już kwadraty 10cm x 10cm poukładane parami do szycia (plus kilka dosztukowanych trójkątów, bo miałam już końcówkę tkaniny - na szczęście nie zabrakło, bo wzór by mi się nie skomponował):


Kwadraty obszyte parami dookoła i przygotowane do cięcia po przekątnych (z każdej pary otrzymałam cztery mniejsze kwadraty):


Pocięte kwadraty gotowe do rozprasowania i przycięcia (jaki jest polski odpowiednik wyrażenia square-up? Kwadracić? Skwadratować? ;)


No to "kwadracę" do wymiarów 6cm x 6cm:


No i jeszcze zdjęcie gotowej kanapki - zapomniałam pstryknąć w czasie zszywania topu. Zszywałam najpierw pionowe paski po 6 kwadratów a potem po dwa paski, cztery itd. Tym systemem nawet jeśli coś wyjdzie bardzo krzywo, to można bez bólu łatwo naprawić. Jeśli wyjdzie tylko trochę krzywo, to można jakoś z tym żyć:D


Przepikowałam wzdłuż szwów, żeby podkreślić kształty, ale nie zaburzyć odbioru, bo złoto plus bogaty wzór to i tak już za dużo szczęścia:)



Efekt chyba całkiem niezły, a bez wątpienia, już na pierwszy rzut oka, bardzo świąteczny:)